Z protestów wyborczych do Sądu Najwyższego
Drodzy czytelnicy udało mi się w wielkiej tajemnicy dotrzeć do protestów wyborczych oto jeden z nich najciekawszy
Z przecieków z protestów wyborczych do sądu najwyższego.
Wysoki sądzie
Protestuję, gdyż na czas nie dotarłem do budynku komisji nie byłem w stanie oddać głosu, gdyż pośliznąłem się na padlinie myszy ciągniętej przez kota. Właścicielem kota jest Jarosław Kaczyński więc kot został zmotywowany politycznie, żeby niedopuszczać mnie leminga do budynku komisji wyborczej. Następnie rzeczony kot otworzył pojemnik z naftą wypił go i następnie splunął we mnie ogniem. Musiałem się salwować w pośpiechu szczególnie, że ten koci prześladowca starał się przeciąć pazurami moją szyję. Musiałem biec przez całe miasto. Gdy w końcu udało mi się dotrzeć do komisji wyborczej okazała się zamknięta. Swój protest motywuję tym, że padłem ofiarą niegodziwych działań kota Jarosława Kaczyńskiego po którym widać było, że był napruty jak dzika świnia anabolikami.
Edzio Burczymucha
Z przecieków z protestów wyborczych do sądu najwyższego.
Wysoki sądzie
Protestuję, gdyż na czas nie dotarłem do budynku komisji nie byłem w stanie oddać głosu, gdyż pośliznąłem się na padlinie myszy ciągniętej przez kota. Właścicielem kota jest Jarosław Kaczyński więc kot został zmotywowany politycznie, żeby niedopuszczać mnie leminga do budynku komisji wyborczej. Następnie rzeczony kot otworzył pojemnik z naftą wypił go i następnie splunął we mnie ogniem. Musiałem się salwować w pośpiechu szczególnie, że ten koci prześladowca starał się przeciąć pazurami moją szyję. Musiałem biec przez całe miasto. Gdy w końcu udało mi się dotrzeć do komisji wyborczej okazała się zamknięta. Swój protest motywuję tym, że padłem ofiarą niegodziwych działań kota Jarosława Kaczyńskiego po którym widać było, że był napruty jak dzika świnia anabolikami.
Edzio Burczymucha
Komentarze
Prześlij komentarz